Jeszcze przed premierą płyty ludzie na koncertach powtarzają za nami "Idziemy pierdoloną drogą wytyczoną nam przez banki / pękają, pękają, patrz, jak pękają banki". Niektórzy na pewno słyszeli wcześniej, inni w lot łapią słowa refrenu - bo chwytliwy rytmicznie, ale przede wszystkim merytorycznie. Naszą motywacją do nagrania tego numeru był wkurw, anarchistyczne: "nie zgadzam się na taką organizację społeczną". To sobie pokrzyczeliśmy. Ale co możemy prócz krzyczenia?
Oczywiście kawałek hip hopowy to nie miejsce na wykładanie teorii historiozoficzno-socjologicznych. To raczej ten rodzaj ekspresji, który pozwala podzielić się pewnym stanem ducha, niekoniecznie spójnym światopoglądem. A zatem, raz odsyłam w diabły wszystkich bankowców, innym razem głoszę hymn pochwalny na cześć ładu społecznego i roli jednostki w budowaniu dobrobytu powszechnego... Nie no, to już lekka przesada... Ale rozumiecie zasadę.
Jeżeli ktoś już koniecznie chce się podzielić swoimi poglądami i odpowiednio je uargumentować jest jeszcze cała masa środków ekspresji czy raczej artykulacji. Choćby wpis na blogu. Dzięki, że jesteście (korzystając z okazji).
Tak więc, banków nie lubimy, hejtujemy je. Banków, developerów, prawników i wszelkiej maści pośredników (wyjąwszy kumpli - na zasadzie: wszystkie kobiety to dziwki, prócz... wymieniajcie). Przyznacie, że to dojmujące, gdy z ulic w centrum i nie tylko znikają szyldy księgarń, kawiarni, sklepów o ciekawych profilach, a my i tak wiemy co zawita w ledwo co opuszczone kąty. Albo, że byle mieszkanie w Poznaniu kosztuje tyle, co 70-metrowy domek w Barcelonie. Ponoć to przez to, że u nas bańka jeszcze nie pękła tak okazale, jak w Hiszpanii. Dlatego takie drogie są te nieruchomości, mimo, że coraz tańsze. Wszystko jasne - ludzie nie mają gdzie mieszkać, bo bańka. To ma sens..
Rządzą nami wartości abstrakcyjne, w ramach gry, którą ktoś kiedyś zaczął, chyba nie zdając sobie do końca sprawy z czym igra. Ktoś, czyli kto? Mój znajomy z osiedla, na którym się wychowałem dobrze wie kto i Wy wiecie o kim on myśli.
Niedawne niewinne spotkanie w tramwaju, zakończyło się wręcz międzynarodowym skandalem z udziałem wspomnianego kolegi i jednej ze współpasażerek wagonu miejskiego taboru. Jednej z kilkudziesięciu, dodajmy, zmuszonych do słuchania tyrady mojego znajomego. Na jaki temat? Co tam, co tam, gadu gadu, aż tu słyszę od niego, że Hitler miał rację. Na jednym z przystanków podeszła do nas pewna pani zwracając się do mojego kolegi: "ja jestem pochodzenia żydowskiego, mnie też, by Pan chciał wysłać do gazu?". Seba (tak go nazwijmy) mimo chwilowego załamania w głosie nie tracił rezonu - zwymyślał ją, obiecał wysadzić parlament i nie tylko. Warto zaznaczyć, że antysemityzm Seby nie jest antysemityzmem kibolskim, czyli takim-o, a intelektualnym. Seba się zna, czyta Fakt, ogląda filmy na youtube'ie.
Ciężko było się przebić przez jego salwy, ale nie traciłem nadziei, podobnie, jak reszta tramwaju, która bardzo mi kibicowała. Przynajmniej tak to odbierałem. Masz rację, że Żydzi to bardzo wpływowi ludzie... mówiłem, a raczej próbowałem coś powiedzieć, bo byłem zasypywany kolejnymi inwektywami. Jedyne co udało mi się przemycić to pytanie: a jak według Ciebie to się zaczęło, lichwa, banki i cały ten syf? Po raz pierwszy udało mi się go zamknąć, ku uciesze współpasażerów.
A było to tak. W średniowieczu jakiś debil dotknięty schorzeniem kazirodczym postanowił: Żydzi nie mają praw ziemskich. Innymi słowy: Wy i wasze pejsy możecie sobie tu zostać, byle po cichu i wara od naszej największej wartości: ziemi (ludzie to jednak są dziwni, kiedyś za największą wartość uważali ziemię, dzisiaj zabijają się w imię cyferek, ciekawe dla czego stracą głowę w przyszłości: dla śliwek?).
Tak się złożyło, że ów debil był jednocześnie cesarzem i jak sobie wymyślił, tak się stało. Niektórym Żydom zabrano ziemię, większość jednak ją najzwyczajniej sprzedała. Raptem, ci niepożądani obcy, mieli coś bardzo pożądanego i swojskiego, mianowicie: pieniądze. I zaczęli robić geszefty, bez sentymentów, w sumie nie dziwota. Co było później wiemy już bardzo dobrze.
U zarania tego świata, stworzonego nam przez banki, utożsamianego przez wielu z Żydami, znalazł się więc antysemityzm. Rzeczywistość jest bardziej wielowymiarowa niż się nam zdaje, a już na pewno bardziej niż się zdaje mojemu koledze spotkanemu w tramwaju.
A ten kawałek ma blisko 5 minut i jest zajebistą dawką emocji. Enjoy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz