Funk's Not Dead! Byliśmy wczoraj w zacnym gronie na świetnym party. Zresztą, kto ma czarne serce, a nie myśli i bywa w Poznaniu, dobrze zna imperki funky oldskul hip hop w Czytelni. Muza, na której się wychowaliśmy, plus muza, której się uczyliśmy, sięgając głębiej do korzeni. Wszystko przez Kangura bardzo zgrabnie podane. Czujemy się nasyceni... na jakiś czas. Mamy teraz w głowie zgoła inny motyw... a raczej Motive.
Nie sądzę, by trzeba było powtarzać to w kółko, ale jeszcze raz nie zaszkodzi. "Na hip-hopie zjadłem zęby, ale mam też inne wkręty...". Sprawdźcie zapiski z tego jak zjedliśmy sobie zęby na hip-hopie przed laty. To już z siedem, albo osiem wiosen minęło od kiedy ten numer powstał - trudno w to uwierzyć, ale tak jest - jesteśmy starzy. I owiani tajemnicą... eufemistycznie to ujmując. Bardziej dosadnie - mało znani. Nie łatwo jednoznacznie powiedzieć dlaczego. To, że wtedy, w 2004 r. nie zrobiliśmy rozpipaki np. tym kawałkiem,
jest zagadką nawet dla nas, a co dopiero dla nielicznej grupy szczęśliwców, którym dane było partycypować w naszej ówczesnej twórczości. Najłatwiej powiedzieć, że w pewnym momencie wjechało nam, jak to mówi dzisiejsza młodzież, "mam wyjebane".
Ale stara miłość nie rdzewieje.
Problem w tym, że, jak mówił najczęściej cytowany dziad ever - pantha rei. Rzeka, do której dzisiaj wchodzimy nie jest taka sama i my nie jesteśmy już piękni dwudziestoletni. Każdy z nas przeszedł swoją drogę, na której nie raz krzyczał - chwilo trwaj. Zdecydowanie częściej jednak musiał podnosić się z kolan i otrzepywać się z pyłu i błocka.
Przemierzyłem cały świat, jak śpiewał Krzysztof Krawczyk, a na pewno Poznań. Skasowałem kilka bryk... właściwie to jedną, ale nagiąłem trochę ten fakt, aby w dalszym ciągu cytować refren mojego ulubionego kawałka Krzycha. Zrobiłem magistra filozofii, napisałem kilka dobrych artykułów do gazety, na portale, popracowałem sobie, poczytałem, poznałem ciekawych ludzi, posłuchałem różnej muzy i JEBS. Drum'n'Bass.
Podobno pierwsza miłość jest najbardziej żarliwa. Potwierdzam, tak też jest w moim przypadku. Nigdy nie będę już słuchał kawałków tak uważnie, jak wtedy tych rapowych klasyków na przegrywanych kasetach. Nie będę zbierał informacji o producentach, labelach, okolicznościach powstawania płytki, dyskografii, wliczając w to znajomość dat. Zazdroszczę dzisiejszej młodzieży tej zajawki, bo jest piękna. Ja po prostu sobie słucham i często nie zwracam uwagi na to, kto jest sprawcą mojej muzycznej uciechy.
Dzisiaj, wyzuty już z tych emocji, robię to co lubię, a lubię rapować. Pod drum'n'bassy da się rapować? Da się! Dlatego też oprócz koncertów hip-hopowych, występów przed mistrzami mikrofonu i gościom, którzy do świadomości środowiska dostali się trochę na wyrost (może nigdy nie wjechało im "mam wyjebane") porapuję sobie trochę pod DnB. Bo lubię.
Jak i wy lubicie i macie czas to wpadnijcie na party do Cute'a.
Materiał, nad którym pracowaliśmy długo i z różnymi perypetiami zyska w ten sposób nowe życie. Kolejne życie, bo dnb i hip hop to nie jedyne opcje. Naprawdę. Szukajcie nas na mieście - bo to dopiero początek.